Proces scaleniowy ruszył w tej podtarnowskiej miejscowości dwa lata temu i teoretycznie powinien się już kończyć. Dalsze prace nad projektem musiały jednak zostać wstrzymane z powodu protestu grupy mieszkańców. To, w jakim kierunku i kiedy scalenia w Łukowej będą kontynuowane zależy teraz m.in. od decyzji instytucji odwoławczych i sądów, gdzie rozpatrywane będą skargi mieszkańców.
- Musimy zrobić wszystko co można, aby uratować ten ważny dla mieszkańców projekt – podkreślał Stanisław Sorys, który zaprosił na robocze spotkanie m.in. przedstawicieli Małopolskiego Biura Geodezyjno-Projektowego, starostwa powiatowego w Tarnowie i gminy Lisia Góra.
Procesem scaleniowym objęte zostały grunty blisko 800 osób, tymczasem zastrzeżenia do wydanych decyzji skierowała grupa kilkudziesięciu z nich. Spora część skarg dotyczy m.in. tego, że w projekcie nie zapisano wytyczenia chodnika wzdłuż drogi biegnącej przez całą miejscowość. Zabiega o to zwłaszcza miejscowy sołtys.
- Jestem w stanie zrozumieć jego intencje. Próbuje walczyć o interes mieszkańców. Jak udało się nam ustalić, nie jest problemem, aby zapis o chodniku znalazł się w tym projekcie – przekonywał Stanisław Sorys.
Przy okazji scaleń mogą zostać wreszcie uregulowane drażliwe kwestie związane z melioracją terenu. Obecny na spotkaniu wójt Stanisław Wolak zadeklarował, że gmina jest gotowa wziąć na siebie m.in. bieżące utrzymywanie drożności na rowach melioracyjnych odprowadzających wodę do Żabnicy. W tym momencie są one własnością prywatną, jednak właściciele niektórych działek, przez które biegną rowy nie koszą i nie czyszczą ich, przez co już nieraz dochodziło do lokalnych podtopień i powodzi.
- To spotkanie zostało zorganizowane po to, aby pokazać, że jeśli są problemy, to wspólnie można im zaradzić. Warto porozmawiać w szerszym gronie fachowców, którzy dobrze orientują się w temacie i spróbować znaleźć takie rozwiązania, które wyjdą naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców. To przecież z myślą o nich cały proces scaleniowy został zainicjowany – przekonywał Stanisław Sorys. Jak sam zauważył, scalenia gruntów to bardzo niewygodny i napotykający na wiele trudności proces, czego najlepszym przykładem jest to, że w całej Małopolsce realizowanych jest w tym momencie zaledwie kilkanaście tego typu projektów. – Bardzo zależy nam na tym, aby to co zostało rozpoczęte, doprowadzić do szczęśliwego końca, gdyż projekty te w oczywisty sposób wpływają na poprawę jakości życia mieszkańców – dodał.